Koniec czekania! Z ponad rocznym opóźnieniem do kin wchodzi wreszcie "Czarna Wdowa", widowisko, w którym Scarlett Johansson powraca jako Natasza Romanoff. Tak zwaną "Czwartą Fazę" MCU (kinowego uniwersum Marvela) uznajemy za oficjalnie rozpoczętą! Jak oceniamy jej początek?
Akcja "
Czarnej Wdowy" rozgrywa się przed wydarzeniami z filmu "
Avengers: Wojna bez granic". W wyniku niebezpiecznego spisku i podejrzanych powiązań sprzed czasów drużyny Avengers, Natasza Romanoff aka
Czarna Wdowa musi skonfrontować się z mrocznymi echami swojej przeszłości. Bohaterka stawia czoła groźnemu, potężnemu przeciwnikowi, który nie cofnie się przed niczym, by ją zniszczyć.
Przeczytajcie recenzję "
Czarnej Wdowy" autorstwa Łukasza Muszyńskigo:
Ból czyni nas mocniejszymi - słyszy w prologu "
Czarnej Wdowy" młodziutka
Natasza Romanoff niedługo przed tym, jak jej sielskie dzieciństwo dobiega końca w gwałtownych okolicznościach. O tym, że bohaterka weźmie sobie radę serca, wiecie doskonale z poprzednich odcinków kinowego serialu Marvela. Jak jednak doszło do tego, że najskuteczniejsza maszyna do zabijania w szeregach rosyjskiego wywiadu stała się agentką amerykańskiej T.A.R.C.Z.Y.? Gdzie podziewała się po dramatycznym rozłamie w superbohaterskim kolektywie Avengers? I dlaczego w trakcie misji na planecie Vormir nie pozwoliła
Clintowi Bartonowi poświęcić się w imię walki ze złem? Po odpowiedzi zapraszam na seans filmu
Cate Shortland.
Nowa produkcja Marvela stanowi fabularny pomost między wydarzeniami z trzeciego "
Kapitana Ameryki" a "
Avengers: Wojny bez granic". Ścigana przez dawnych mocodawców
Natasza (
Scarlett Johansson) ukrywa się na odludziu w Norwegii. Jej jedynym łącznikiem ze światem jest stary znajomy z czasów T.A.R.C.Z.Y. (
O-T Fagbenle), który najwyraźniej nie miałby nic przeciwko wzięciu Wdowy za żonę. Bohaterce nie w głowie jednak amory. Gdy pewnego dnia w jej ręce trafia tajemnicza przesyłka, a na drodze staje zamaskowany zamachowiec Taskmaster,
Romanoff nie pozostaje nic innego jak wyjść z cienia i z pistoletem w garści poszukać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Podróżując po Węgrzech i Rosji, eksavengerka przekona się, że stare grzechy mają długie cienie, a rodzinne więzi - nieważne jak bardzo byłyby nadwątlone przez czas i życiowe okoliczności - są nie do zdarcia.
Architekci ekranowego uniwersum
Marvela od lat wykorzystują tę samą narracyjną strategię. Polega ona na wtłaczaniu zaczerpniętych z komiksów historii w ramy znanych i lubianych przez widownię gatunków filmowych. W "
Czarnej Wdowie" tak jak w "
Zimowym Żołnierzu" twórcy żenią ze sobą superbohaterskie widowisko i szpiegowski dreszczowiec. Aby uniknąć zarzutów o zjadanie własnego ogona, dokładają do tego zestawu tragikomiczne kino drogi o dysfunkcyjnej familii, dla której wspólna podróż staje się formą terapii. W utkanej przez filmowców pajęczynie atrakcji znajdziecie kapitalne walki wręcz i pościgi à la
Jason Bourne, przeczące prawom fizyki podniebne akrobacje kojarzące się z popisami ekipy "
G.I. Joe", a także wdzięczne mrugnięcia okiem do fanów
Jamesa Bonda i
Ethana Hunta. Nudy nie ma również wtedy, gdy opada bitewny kurz, a bohaterowie zbierają siły do kolejnej potyczki. Słowne szermierki
Nataszy z jej adwersarzami potrafią skutecznie rozbawić, z kolei scen domowej psychodramy nie powstydziliby się autorzy "
Małej Miss".
Całą recenzję filmu "Czarna Wdowa" autorstwa Łukasza Muszyńskiego przeczytacie TUTAJ.